Niedawno przeczytałam „Czarne Skrzydła” Sue Monk Kidd - piękną opowieść autorki „Sekretnego życia pszczół”.
Tam matka głównej bohaterki – buńczuczna zniewolona Murzynka – przez całe życie szyje kapę-opowieść. Na każdym z kwadratów wyszywa historię swojego życia.
Żyjąc w pośpiechu, ciągle gdzieś goniąc, lubię fantazjować o tym, że kiedyś się zatrzymam, usiądę w fotelu, wyjmę druty i zacznę dziergać własną kapę. Robienie na drutach wydaje mi się bowiem najlepszą formą medytacji. Trzeba się skoncentrować, a jednocześnie można uwolnić głowę, pozwolić myślom swobodnie płynąć i najważniejsze – jest efekt w postaci szalika, swetra czy kolejnego kwadratu kapy na przykład.
Nie wiem, czy zauważyłyście, że istnieje pewna mocna nić, która łączy miłośników dziergania. Oni wszyscy (a bardziej: wszystkie one) w chwili, gdy chwytają druty, równocześnie łapią dystans. Jakby trochę lewitowały, jakby sprawy rzeczywiste stawały się zbyt przyziemne, wobec sztuki dodawania oczek.
Ja jednak lecę dalej, a póki co życie zamykam w słowach.
Wierzę natomiast, że kiedy znuży mi się bieganie i wyczerpią się słowa, zacznę dziergać włóczkowy patchwork.
I strasznie mnie ta myśl kręci.
Aga
www.chuliganica.wordpress.com
Aga
www.chuliganica.wordpress.com